Jestesmy w Surat Thani. Na lodz niestety nie zdazylismy, musielismy przenocowac w miescie. Jestesmy zmeczeni. Szybki posilek i spac.
UZUPEŁNIENIE:
Dotarliśmy do SURAT TANI. Niestety na prom na Koh Samui było już za późno. Musieliśmy decydować sie na opcje z noclegiem.
I znowu w jednym miejscu u jednego gościa dostajesz transport z dworca - hotel - odbior z hotelu - przesiadka na mini van - przesiadka na autobus - prom na wyspe. Wystarczy tylko powiedzieć OK i juz twoje bagaze laduja na dachu :0)
Wspomnienia z Surat Tani pozostały dla nas traumatyczne do konca wyjazdu. W sumie nie wiadomo czemu, ale na wszystkich to miasto zrobilo to samo negatywne wrazenie.
Chyba duży w tym udział miała akcja której byliśmy świadkami.
W podrozy z Surat Tani do Koh Samui towarzyszył nam Jerry (kolega z Angli, który wraz z żoną Tajką prowadzi sobie knajpki na cudnej wyspie). Tyle co zapytany o to czy Tajlandia jest bezpieczna - odpowiedział ze of course... w 100%!!!
Stoimy sobie przy "biurze podrozy" czekamy na 3 przesiadke a tu nagle podjezdza sobie skuterek, wylatuje z niego kobitka z chlopakiem i zaczynaja obkladac kolejnego "pana" baseballem... ups... widok niecodzienny, wygladało conajmniej groźnie. Udało sie ich rozdzielić, nie minęło 5 minut i podjezdza fura a z niej pan z "karabinem", byjamniej nie policjant :) ja już miałam wizje że dostaje jakąś kulkę przypadkiem ;)
nie wiemy o co chodziło i nie wiemy jak sie skończyło bo na całe szczescie podjechał nasz V.I.P. bus do którego wsiedliśmy niezywkle szybko i niezwykle szybko odejchalismy. Kolega Jerry sam był w szoku :)
No, a tak poza tym to bardzo ładne brudne miasto, gdzie ludzie troche mniej sie usmiechaja i dodaja troche wiecej chili do swoich potraw :)