Dzisiaj musieliśmy znaleźć zakwaterowanie na kolejne dni. Po około 3h jazdy na skuterku znaleźliśmy to czego szukaliśmy - bambusowa chatka (700BHT/doba).
UZUPEŁNIENIE:
Wczorajszą podróż z portu na kraniec wyspy bardziej slyszeliśmy niż widzieliśmy… było tylko: ciemność widzę, ciemność :0)
To co dziś ujrzało się naszym oczom było cudownym zapomnianym krańcem ziemi
Nasz nocleg zarezerwowany na przystani promowej jeszcze w Krabi był tylko na jedną noc. I mimo, iż hotel zaproponował nam inna wersje bambusowego bungalowa zdecydowaliśmy się poszukać czegoś innego.
Standardowo już wypożyczenie skutera – z małą niespodzianką – to co w Chiang Mai było normalką – tu było już przekroczeniem prawa – mowa oczywiscie o jeździe w trójkę.
Ceny za skuter też niespodzianka w porównaniu do Chiang Mai – bo tutaj cena za skuter 300BHT.
Pojeździliśmy trochę po wyspie, to tu to tam, po drodze tak jakby zabraklo paliwa no i znaleźliśmy nasz magiczny zakątek – resort RIVER SAND (cena za bungalow 700 BHT) Resort to chyba za dużo powiedziane, ale i tak nie zamienilibysmy tego miejsca na zadne inne. Nawet zdjecia nie oddaja charakteru tego miejsca. Plaza i morze na wylacznosc, bar na wylacznosc, cisza, spokoj… zapomniany przez wszystkich koniec swiata.
Nawet zimna woda w prszynicu nikomu nie przeszkadzała :0)