Dzien typowo oragnizacyjny - w poszukiwaniu wycieczek trekingowych i powrotu do Bangkoku
W miedzy czasie pierwsze "WATY" i pierwsze kilometry w nogach
Na dworcu w Chiang Mai - niespodzianka. Bilety na pociag sa juz wykupione. Zmiana planow - wracamy do Bangkoku autobusem
Plany na wieczor - oczywiscie nocny bazar :)
Plany na jutro - ONE DAY SAFARI TRECKING (slonie, trecking w dzungli, farma storczykow i motyli , "dlugie szyje")
Ps. Tajlandia jest piekna...
UZUPEŁNIENIE:
W naszych pierwszy planach na Chiang Mai bardzo waznym punktem programu byl treking w gorach. Bedac na miejscu – musielismy z tego zrezygnowac, powod – brak czasu! Na jeden dzien sie nie oplaca, a 2-3dniowe wycieczki to juz bylo za dlugo. Zdecydowalismy sie wiec na ONE DAY SAFARI TRIP. Ile biur podrozy w miescie tyle roznych cen. Nasz „VIP House“ okazal sie najtanszy.
Sok ze swiezych owocow zakupiony u pani na ulicy – ten smak zapamietamy do konca zycia. Na zwiedzanie miasta na wlasnych nogach sil starczylo nam tylko do dworca.
Tu szybko okazalo sie, ze mimo 2,5dniowego wyprzedzenia na bilety bylo juz za pozno. Zdecydowalismy wiec, ze do Bangkoku wrocimy autobusem.
Dla porownania – bilet na pociag w zaleznosci od tego czy miejsca siedzace/lezace/stojace itd… kosztowal w okoliach 800BHT (64zł)
Bilet autobusowy 330BHT (26zł)
Resztę dnia szwędaliśmy sie po mieście, zaliczając po drodze bardzo sympatyczny park. Dlugo nie musilismy sie zastanawiać – wypożyczliśmy matę za 10BHT (0,80zł) i powylegiwalismy sie błogo w słoneczku.
BANANE SHAKE + BANANA PANCAKE = niebo w gębie - tego każdy musi sprobowac!!!!
Wersja dla panow: CHANG + KURCZACZEK Z ULICY
Kolacja oczywiscie w tym samy miejscu, z tubylcami. Cena niezmiennie ta sama. Dla porownania: jedzonko 25BHT (~2zł) a piwko 40BHT (~3.20zł). I tak już niestety było do końca – piwko w więkoszości było już droższe niż u nas. Nie wspomne już o Kuala Lumpur, gdzie za duże trzeba było zapłacić 14RM (~12zł), ale co tam w końcu wakacje :0)